92
« Ostatnia wiadomość wysłana przez Antithei dnia Grudzień 22, 2014, 17:45:48 »
Dziecko skinęło głową.
-Tam na dole jest taki mały piesek. On... On też zniknie niedługo. Tak mi powiedzieli. Nie pozwolili mi trzymać go tutaj. Mógłbyś go tu przyprowadzić?
-Tylko tyle? Wiesz, że mógłbym dać ci o wiele więcej.
-Wiem... Ale nie mógłbys go ocalic?
Antithei powoli pokręcił głową.
-To nie leży w mojej mocy. Poza tym sądzę, że ów piesek wolałby umrzeć, gdyby ciebie nie było.
Blady uśmiech zalśnił na twarzy chłopca.
Antithei wstał i wychylił się przez okno. Wylewitował przez okno do środka mała, starą, schorowaną psinę. Zwierzę położone na łóżku obok swojego małego pana z trudem otworzyło oczy i zamerdało ogonem. Wtuliło sie w bok swojego właściciela.
To było tym czego oboje potrzebowali.
-Rozumiesz, prawda? Też kogoś masz?-gdy Bóg Zła odwrócił się na chwilę słowa chłopca sprawiły, że znów spoczęło na nim szkarłatne spojrzenie.
-Rozumiem.
-Jak ma na imię?
-Felcor. Jest wszystkim co mi pozostało. Chcesz juz odejść? Obiecuję, że to nie będzie bolało.
-A co z nim?-chłopiec wskazał na pieska.
-Jego też nie. I oczywiście pójdzie z tobą.
-W takim razie, zgoda.
Antithei pochylił się nad dzieckiem. Wyciągnął dłoń kładąc ją na twarzy chłopca i przymknął oczy. Gdy je otworzył serce malca przestało pracować. Tak jak serce jego pupila.